Parkomat

Prywatnych parkingów jest coraz więcej. Takie rozwiązania funkcjonują w większości dużych miast. Nie zawsze jednak są one odgrodzone szlabanem z automatem wydającym bilety parkingowe. Czasem znajdziemy jedynie informację na niewielkiej tablicy, że zaparkowaliśmy na płatnym parkingu i musimy uiścić opłatę. W większości tych miejsc za brak biletu ochroniarze wystawią nam kosztowny nakaz zapłaty, a w niektórych nawet założą blokadę koła. Wyjaśniamy w jaki sposób i na jakiej podstawie działają prywatne parkingi i parkomaty.

Prywatny parkomat to dobry interes

Prywatne parkingi można spotkać w centrach miast, przy ogrodzonych osiedlach, sklepach i restauracjach znajdujących się w miejscach, gdzie trudno jest znaleźć miejsce postojowe. Kierowców kuszą wolne parkingi, więc wjeżdżają na prywatny teren, często nie zwracając uwagi, że jest on oznakowany jako płatny. 

Operatorami takich miejsc są prywatne firmy. Nie zawsze są właścicielami terenu, na którym znajduje się parking. Często jedynie dzierżawią to miejsce, zarządzają nim i egzekwują opłaty za parkowanie na prywatnej własności. Firmy takie oferują usługi w zakresie „zarządzania powierzchniami parkingowymi”, „chronią” tym samym przestrzeń parkingową przed nielegalnie parkującymi pojazdami.

Prywatny parkomat to z punktu widzenia zarządcy znakomity interes. Takie parkingi pojawiają się często z dnia na dzień i bywają co prawda jednoznacznie, ale jednocześnie dyskretnie oznakowane. W Poznaniu na przykład przy Al. Solidarności 50 stoi tablica informacyjna, ale znajduje się ona po lewej stronie dwukierunkowej drogi i jest niezauważalna dla części kierowców. Właśnie dlatego interes kręci się całkiem nieźle. Bazuje on nie tyle na opłatach za parking, co na karach za ich nieuiszczenie. Ci z kierowców, którzy nie zorientują się, że zaparkowali na prywatnym terenie, narażają się na tzw. opłatę dodatkową za brak biletu parkingowego lub rejestracji numeru auta w terminalu.


Parkomat

Jernej Furman from Maribor, Slovenia [CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]

Wszystkie konieczne oznaczenia  

Tablice informujące o początku prywatnego płatnego parkingu do złudzenia przypominają znak drogowy D-18. Najczęściej znajduje się na nich biała litera „P” na niebieskim czasem na brązowym tle. Zwykle towarzyszy jej dopisek o konieczności zapłaty 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Wszelkie płatności musimy uiścić w parkomacie, którego nie wolno nam pomylić z podobnymi urządzeniami obsługującymi miejskie parkingi. Czasem jest to mylące, gdy prywatne parkingi graniczą z miejskimi. Nie możemy także opłacić czy przedłużyć parkingu przez popularne programy na smartfony (np. SkyCash), ponieważ prywatne firmy posiadają własne aplikacje. Z tyłu znaku lub nieopodal niego odnajdziemy tablicę z regulaminem, który nie powinien umknąć naszej uwadze. Jeśli bowiem go zignorujemy, może nas zaskoczyć wezwanie do zapłaty wetknięte za wycieraczkę.

Takie regulaminy powinniśmy czytać bardzo uważne. Może pojawić się w nich informacja, że 60 minut dostajemy w gratisie, jednak dopiero przy dokładnej lekturze okaże się, że bezpłatna godzina przysługuje nam tylko wtedy, gdy pobierzemy bilet z prywatnego parkomatu.

Płać, usługobiorco

W regulaminie jasno określone jest, że parkowanie to usługa. Wjeżdżając na teren prywatnego parkingu zawieramy umowę z firmą go obsługującą o najem miejsca na warunkach określonych w regulaminie. Jednocześnie parkując na prywatnym terenie akceptujemy obowiązujący regulamin. Za jego złamanie, tj. nieuiszczenie opłaty, czeka nas kara w wysokości od 80 do 100 PLN (dla porównania na miejskim parkingu za brak biletu zapłacimy 30-50 PLN). Raczej nie ma co liczyć na darowanie kary. Jeśli ją zlekceważymy, czekają nas nieprzyjemności.

Jak właściciel parkingu znajdzie nasze dane? Zrobi to bez problemu. Może posiłkować się ewidencją pojazdów i kierowców prowadzoną przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jeśli na wskazany w blankiecie rachunek nie wpłynie opłata, firma wystąpi do Centralnej Ewidencji Pojazdów z prośbą o przekazanie danych właściciela auta, który złamał regulamin parkingu. Na podstawie art. 80c ustawy prawo o ruchu drogowym wnioskującemu udostępnia się pożądane dane, gdy wykaże on swój uzasadniony interes. W ten sposób właściciel zdobywa adres kierowcy, na który wysyła ponaglenie i informacje o odsetkach. Jeśli zignorujemy pismo, to czeka nas postępowanie cywilne, a następnie egzekucyjne.

Parkomat

Grzegorz W. Tężycki [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]

Prywatne i legalne

Co ciekawe, zorganizowanie parkingu na prywatnej nieruchomości jest łatwiejsze, niż może się wydawać. Właściciel terenu może nim rozporządzać tak, jak tylko chce, pod warunkiem, że jego działania nie będą niezgodne z prawem i nie będą ingerować w zasady współżycia społecznego. Jeśli zatem chce na swojej nieruchomości mieć prywatny parking, to nie dotyczą go żadne prawne obostrzenia. Może pobierać od kierowców opłaty, ponieważ parkują oni na jego terenie. Jednocześnie może tłumaczyć, że działa w dobrej wierze, ponieważ organizuje wolne miejsca postojowe w obszarze, gdzie trudno jest zaparkować.

Jeżeli właściciel parkingu obejmuje go regulaminem, w którym wskazuje, że opłaty muszą być uiszczane w jego prywatnym parkomacie, to naszym obowiązkiem, jako parkujących, jest stosowanie się do umowy. W świetle regulaminu stajemy się usługobiorcą. Korzystając z takich usług nawet przez moment, zobowiązani jesteśmy do zastosowania się do reguł i zapłaty za świadczenie.

Jedyna nadzieja może tkwić w źle skonstruowanym regulaminie parkingu. Jego zapisy nie mogą naruszać zbiorowych interesów konsumentów (określonych w ustawie z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów). Niewykluczone, że niektóre punkty regulaminu znajdują się w rejestrze klauzul niedozwolonych. Jeśli mamy wątpliwości, to zawsze warto zwrócić się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który może zakwestionować takie zapisy i naliczyć kary dla prywatnych usługodawców. Warto także pamiętać, że prywatne osoby nie mają prawa zakładać blokad na koła i żądać pieniędzy za ich zdjęcie. Może to robić tylko policja lub straż miejska.  

Do wyrastających jak grzyby po deszczu prywatnych parkingów pozostaje nam się zacząć przyzwyczajać. W większości są one legalne i nic nie wskazuje na to, że znikną. Nie oznacza to jednak, że każdy właściciel prywatnego parkomatu ustawia go legalnie. Znane są przypadki, choćby z gdańskiej Al. Hallera, gdzie pseudoparkingi działają nielegalnie. Polecamy uważnie patrzeć na oznaczenia miejsc parkingowych i czytać regulaminy. To w końcu od nas zależy to gdzie zapakujemy.

Michał

Pasjonat motoryzacji i wszystkiego co z nią związane - począwszy od drfitu poprzez off-road a na wyscigach F1 skończywszy, Kolekcjonuje wyątkowe samochody oraz motocykle.

Artykuły autora | Strona www autora

2 thoughts on “Prywatne parkomaty – jak działają i jakie przepisy ich dotyczą?”

  1. Niedługo wymyśla opłatę dodatkową dla wszystkich kupujących z tytułu zdarzajcych się w sklepach kradzieży. Ciekawe w jakiej wysokości

Leave a Reply to PawełCancel reply